sobota, 17 września 2016

Rozdział pierwszy - Fight song

 
Fight song


Nigdy nie lubiłam takich miejsc jak pchle targi nienawidziłam zapachu stęchlizny i przeciskania się między ludźmi. Calissa nie wyglądała zachwyconą. W takich miejscach nie było zbyt wiele rzeczy, które by się jej spodobały ubrań, butów, kosmetyków albo jedzenia. Sama nigdy nie przyszłabym w takie miejsce, gdyby brak gotówki nie dawał mi się boleśnie we znaki.

Wracajmy już, nogi mnie bolą... jęknęła Calissa, opierając się o jeden ze stolików. Mogłabyś się szarpnąć na normalny prezent.

Mogłabym. Kiwnęłam głową, dołączając do niej i biorąc do ręki jeden z pokrytych patyną wisiorków. Ale nie chcę wydawać więcej kasy niż to absolutnie potrzebne, zwłaszcza, że ledwo wiem jak ta dziewczyna ma na imię.

Osiemnastkę ma się raz w życiu stwierdziła. Wyciągnęłam dłoń po szkatułkę, stojącą na drugim końcu, na koronkowej serwecie. Pogładziłam palcem zamknięcie, a potem przesunęłam go na jedno ze zdobień... Cóż, była całkiem ładna i wyglądała na drogą.

Jak każde inne urodziny. Ile za to?

Sprzedawczyni podniosła wzrok znad gazety i spojrzała najpierw na trzymaną przeze mnie skrzyneczkę, a potem na mnie jakby chciała przejrzeć mnie na wylot. Nie wydawała się zbyt sympatyczna, ale w końcu wstała z krzesła i rozpięła swoją torebkę.

Pięć funtów i jest twoja.

Trzy? Spojrzałam na nią z nadzieją, przygryzając wargę. Kobieta wyciągnęła z leżącego na ziemi plecaka foliowy worek i mi podała. Uśmiechnęłam się delikatnie, wysypując na ladę garść drobniaków.

Mam idealny prezencik. Możemy już iść, Lis.


***
Calissa zawlokła mnie aż do Sturbucksa mimo że nie przepadałam za kawą, wyjątkowo potrzebowałam mocnego kopa na rozpęd, jeśli chciałam wytrwać do końca dnia. Cała ta impreza nie napawała mnie optymizmem, zwłaszcza, że miałam iść na tę imprezę praktycznie sama. No dobra, nie do końca, ale Tomas nie był zbyt rozrywkową osobą a jego rodzice krzywo patrzyli nawet na odprowadzanie dziewczyny do domu.

Ja na twoim miejscu założyłabym tę czarną. Moja przyjaciółka przygryzła słomkę. I zaprosiła kogoś, kto umie się bawić. Scarlett, na pewno masz jakichś... Fajnych, męskich znajomych, nie tylko Tomasa.

Chyba trochę przesadzasz westchnęłam, skubiąc palcami ciastko. Moje karmelowe cappuccino powoli stygło w papierowym kubku, ustawione na kilku ulotkach reklamowych.

Tomas naprawdę nie był zły umiał się rozerwać, po prostu w trochę inny sposób. Mnie też nie bawiła gra w butelkę albo rozbieranego pokera. Był idealnym chłopcem miłym, ułożonym, inteligentnym.

Nie pali, nie pije i nie współżyje. Wywróciła oczami. Doceniam, ale wiesz, że on... No... On nawet na klasowych ogniskach tak średnio. To twoja pierwsza osiemnastka!

Zdjęłam wieczko z kubka i napiłam się jak zawsze napój był piekielnie słodki, nawet po zjedzeniu ciastka z czekoladą. Wolałam trochę inne smaki słone i pikantne przekąski, gorzką czekoladę, kwaśne owoce.

Wejdę, dam prezent i zmyję się, kiedy tylko będzie taka możliwość.

Steve się na ciebie gapi. Calissa wpakowała palce do ust i przygryzła paznokcie, pomalowane granatowym lakierem. Ja i Steve byliśmy... Kumplami. I jeśli w ogóle, to gapił się na nią. Była znacznie ładniejsza miała zadbane, jasne, lekko zakręcone włosy, pełne usta, świetnie się ubierała, bo miała figurę do krótkich topów, rurek albo rozkloszowanych spódnic.

Zaczęłam miąć w dłoniach materiał swojej szarej bluzy, która skutecznie ukrywała moje kształty przynajmniej robiłaby to, gdybym je miała. Przy innych dziewczynach, które kręciły się wokół niego i tak czułam się zupełna deska.

Serio? zapytałam w końcu.

Serio. Steve zakrył mi oczy dłońmi, zachodząc mnie od tyłu i odsuwając kawałek na krześle. Odruchowo się zaśmiałam, próbując ukryć swoje zakłopotanie.

Całkiem, całkiem serio. Calissa wstała ze swojego miejsca i założyła swoją kurtkę, puszczając oczko. Zostawię was już, muszę lecieć. Możecie skończyć moje zamówienie, jeśli macie ochotę. Całuski, Letty.


Steve zaśmiał się pod nosem, siadając na jej krześle i odsuwając od siebie papierowy kubeczek. Odwrócił się za siebie, a potem wywrócił oczami.
Kupujecie to mleko mi na złość, co?

Oszczędzamy jakieś... Dwadzieścia pięć pensów. Wzruszyłam ramionami. Steve uchodził za największego buntownika w naszej szkole nosił długie włosy, kolczyk w uchu i łamał większość mniej znaczących zasad. Świadomość, że ktoś taki może nie tolerować laktozy, była jednocześnie pocieszająca, niezręczna i w pewien sposób fascynująca.

To jawna dyskryminacja stwierdziłam po chwili. Steve rozczochrał mi włosy, a potem wywalił kubek mojej przyjaciółki do kosza i podał mi bluzę, żebym się ubrała. Na zewnątrz było dość wilgotno, co w Anglii i to w listopadzie, nie było niczym najdzwyczajnym.

Gdzie idziemy? zapytałam w końcu. Nie odezwał się do mnie od kilku minut ale przecież nie powiedziałam nic, co mogłoby go obrazić. Rany, Steve nie był rozhisteryzowaną nastolatką, nie strzelał fochów, co dwa kroki.

Nad rzekę. I zanim wymyślisz coś w stylu "będziemy skakać z mostu na czas", posłuchaj co chcę ci powiedzieć.


Steve związał sobie włosy w kitkę, a potem złapał jedną dłonią za żuchwę i zmusił, żebym na niego spojrzała, a drugą za dłoń. Czułam się dosyć niezręcznie, ale jednocześnie było mi całkiem... Przyjemnie.
Podobasz mi się, Scarlett. Nachylił się do mnie i pocałował w usta.


***
Melanie mieszkała w ładnym, dużym domu prawdziwej willi z basenem. Błyskały kolorowe światła, a wszechobecne balony były przyozdobione rysunkiem piersi albo penisów. Cóż chyba trafiłam na bardzo oryginalną imprezę.

Mogłam się jedynie cieszyć, że ostatecznie szarpnęłam się na inny prezent. Chyba spaliłabym się ze wstydu, wręczając jej drewnianą szkatułkę. Co prawda nie wzięłam do serca rad Google, które radziło mi kupić stringi albo uszy króliczka, ale udało mi się znaleźć dosyć ładną koszulkę i wyglądające na drogie słuchawki.

Specjalnie na tę okazję wcisnęłam się w dwuczęściowy kostium kąpielowy, który kupiłam rok wcześniej, dając się ponieść wakacyjnym wyprzedażom w Hiszpanii. Cóż, naprawdę podobał mi się jego kolor, krój i piętnastoprocentowa zniżka poza tym miałam okazję założyć go pierwszy raz od kiedy go kupiłam.

Dobrze się bawisz? zapytał Tomas. Siedzieliśmy na brzegu basenu, popijając gazowane napoje i brodząc nogami w przyjemnie chłodnej wodzie. Jakaś dziewczyna, ubrana w koszulkę na ramiączkach i szorty wskoczyła do wody, nie zdejmując nawet trampek.

Kto nie skacze, ten z policji, hej!

Tak średnio. Nie przepadam za takimi imprezami, jak wróci Steve to chyba wrócę już do domu.

Steve przyszedł jako moja para, a Tomas... Nie miałam serca go spławić, a on chyba nie miał odwagi mi odmówić przyjścia. Ostatecznie przynajmniej byliśmy razem razem też zostaliśmy ochlapani.

O mój Boże! Megan!


Mokra brunetka błyskawicznie wyskoczyła z wody, wycierając dłońmi makijaż, spływający po jej mokrych policzkach. Odruchowo obróciłam się w stronę, którą wskazała ręką, podobnie jak kilkanaście innych osób.

Na gzymsie siedziała dziewczyna, przytrzymując się jedynie jedną ręką. Zakręciło mi się w żołądku na samą myśl tego, co miało się zdarzyć.
Niech ktoś dzwoni po karetkę! Barmanka wybuchła histerycznym płaczem. Mój telefon leżał razem z moimi ubraniami na jednej z ogrodowych ławeczek przeklinałam moment, kiedy go tam odłożyłam. Normalnie nie rozstawałam się z komórką nawet na minutę.

Megan, wszystko się ułoży!

To najgorsze urodziny w moim życiu! Melanie też zaniosła się płaczem, biegnąc do domu i trzaskając za sobą drzwiami. Pod dachem zebrał się spory tłum kilka osób nagrywało całe wydarzenie telefonami.

Zabierz mnie stąd... Bezradnie wtuliłam się w przyjaciela. Boję się. Boję się, Tomas. Tomas...

Megan, zejdź na ziemię! Megan! Musisz żyć!

Gdzie jest ta policja?!

Dziewczyna puściła uścisk i bezładnie poleciała w dół, uderzając w ziemię ze stłumionym piskiem. Mogłam przysiąc, że usłyszałam trzask łamanej kości, w chwili, kiedy wszyscy wstrzymywali oddech.
Słabo mi...
***
 Oto i pierwszy rozdział ;) Robiłam co w mojej mocy, aby był jak najlepszy - no i żeby był. Będę starała się publikować w miarę regularnie i gdyby ktokolwiek chciał mi w jakiś sposób pomóc - czy to napisać fragment, czy to podrzucić pomysł - jestem w stu procentach otwarta.
 


5 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział
    Podoba mi się twój styl pisania
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ❤️
    Czekam na kolejną perełkę;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy.

    Czekam na następny. ^-^


    Mel

    OdpowiedzUsuń
  4. CZYNŚĆ PIRSZA
    *w milczeniu porozumiewawczo spogląda na Laguśkę*
    *sztuczny uśmieh* Ała. Nie lubię się uśmiechać, boli mnie szczęka. Moje komentarze zapiszą się w historii tego bloga, zobaczysz. Ciesz się, że mnie masz.
    Ona mi coś sugeruje. Czuję to. Poza tym chyba nie polubię tej kobity - po ciuchy lubię chodzić tylko z frjend. Wtedy mam najlepszy humor, a tak to... przypominam trochę faceta. Ehh
    (Hej gerl, ołpen de łols, plej łidjor dol)
    Co? A ja oglądam wisiorki, lubię to. Gdybym nie patrzyła na takie pierdoły nie miałabym teraz centrum zabaw uwieszone przy kluczach i lampy owiniętej w pozłacany łańcuszek z automatu.
    SZKATUŁKA. BIERZ, BIERZ, BIERZ. Weźmie. Na stówę.
    Kto da więcej?
    SPRZEDANE ZA TRZY FUNTY!
    Co ja robię ze swoim życiem, to jest żałosne...
    Skojarzyło mi się z Lis_Cepu z łotpoda.
    Polecam waniliowe capuccino - jedyna dobra. Inne są ohydne.
    Większe cebule niż moi. Chyba... pani Marto, miała pani chłopaka?
    Fajnych, męskich znajomych. Ja znam takiego jednego, ale ty go nie lubisz, Laguno, więc nie powiem.
    Wystygnięta kawa jest jeszcze gorsza od gorącej. Chlej to, bo się porzygasz.
    Czy tylko ja wyczułam tu Natalka. W sumie... grałam w butelkę raz, na wyjeździe szkolnym, ale nie chciałam pocałować chłopaka i wyleciałam z gry. Jak wróciłam do łóżka w telewizji leciało porno. Naczy zaczynało się, noale...
    Czy każdy idealny chłopak musi pić i palić? Nie mam polotu na bedbojów (chyba, że są fajni B>). Nie lubię cię... jak ty się nazywałaś?
    Bo ci może wystygło? Albo przesłodziłaś? (Daj mi słodziku) Ja jak zjem bułkę z dżemem nie czuję cukru w herbacie, masz jakieś magiczne zdolności.
    To mi przypomniało schemat 'brzydka Mary Sue i jej urokliwa przyjaciółeczka blondyneczka'. Wybacz
    Ja się czuję jak Quasimodo, don't worry. Okrągła morda i jakiś stopień nadwagi robi swoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CZYNŚĆ DRUGA
      Siriusli *szuka lenny fejza* ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      O, to ten od mleka. Wreszcie jakiś bedboj bez schematu idealnego, ludu.
      No tak. Miałam tu komentarz, ale go nie wstawię :^ bo przestał pasować.
      Ja chcę skakać na czas! *NA BOMBĘ!* A potem się dziwić, że mi kostium w dupę włazi #TeZwierzenia Taka sobie Dominisia, której nie znajo na kiwającej się wieży rzuciła coś w stylu 'skaczemy?', patrząc w dół. Ostatecznie tylko poskakała na pokładzie tak, że glany jej prawie rozkołysały wieżę. Prawie *smuteg*
      Myrymyry, jaki bezpośredni.
      Przypomniałaś mi mojego strach ana wróble, którego namaziałam na tablicy w sali od religii. Osiemnastka powinna być datą utraty dziewictwa, a jakże.
      No co ty, bluzka i słuchawki? Pogrzało cię całkowicie? Przecie to dzikie impry bedo, a ty bluzka i słuchawki.
      Szalejesz. Ale nie, ty to deska, to ci pasuje.
      Myślisz, że na takim melanżu ktoś się będzie bawił w zdejmowanie trampek? Właśnie, Letty, skacz. Zepchną cię.
      Chyba się zgubiłam...
      O, Melanie ^^ Mam fazę, chociaż wczoraj tym rzygałam. Magia mojej zmienności.
      Wytłumaczysz mi co to gzyms? Wiem, że mogłabym poszukać w guglach, ale mi się nie chce no i ten. Poza tym piszę to w szkole, a nie mam danych! *próbuje zwalić winę na kogoś innego*
      No w sumie. Witaj w klubie. Należy do niego 99% posiadaczy komórek!
      A teraz to mi przypomniałaś kilkuletnią mnie, jak zaprosiłam sąsiadkę i jakąś gówniarę, a do tego dwie frjendy. Loszka z sąsiedztwa chyba zaczęła je ode mnie odciągać, ja się fochnęłam i przestałam z nimi bawić, a matka przez okno zrobiła minę 'wracaj tam, albo sobie ppgadamy'. Wściekła, tupiąc wróciłam do tłumu, ale nadal miałam focha :p
      Skrzyneczka? Ale... Nie. Nie rozumiem.

      Usuń