sobota, 24 września 2016

Rozdział drugi - To love me better...

Gangsta

Zwymiotowałam na trawnik przed bramą, przytrzymując sobie włosy. Tomas trzymał moje rzeczy i czekał aż skończę ale ja w ogóle nie czułam się, jakby miało mi się zrobić lepiej, mimo że jedynie kaszlałam. Pewnie wyglądałam okropnie, a czułam się jeszcze gorzej.

Megan była wysoka i zgrabna, miała pofarbowane na fioletowo długie, falowane włosy. Miała na sobie koktajlową czarną sukienkę, pomalowała się. Zobaczenie jej ciała, ze strużką krwi płynącą z ust i nienaturalnie wygiętym karkiem, było najgorszym, co w życiu zobaczyłam.

Scarlett, zamówiłem taksówkę, pojedziemy do domu. Tak? Steve pogłaskał mnie po plecach, a potem objął w talii i powoli obrócił twarzą do siebie. Nogi miałam jak z waty, pewnie upadłabym, gdyby mnie nie trzymał.

Nie chcę wracać do pustego domu! Zaczęłam płakać, mimo że przed chwilą byłam jeszcze zupełnie spokojna. Steve pocałował mnie w tył głowy, a potem podniósł na ręce.

Mała, pojedziemy do mnie. Odstawił mnie na ziemię i podał rękę, obejmując ramieniem. Taksówka stała na podjeździe pomiędzy samochodami. Tomas odprowadził nas aż do auta, obszedł je dookoła żeby odłożyć moje rzeczy na siedzenie obok.

Dasz sobie radę? Steve obrócił się na siedzeniu.

***

Gales była naprawdę podobna do Steve'a miała ciemne włosy, brązowe oczy, wąskie usta. Siedziała na fotelu, ubrana w dziewczęcą, jasnoniebieską piżamę i mokrymi włosami, opadającymi na ramiona.

Myślałam, że wrócisz później zawołała już od progu. Ale jak coś to mamy jeszcze trochę pizzy.

Możesz odgrzać.

Steve trzymał mnie na rękach, tym razem w pozycji, którą zajęcia pierwszej pomocy nazywały 'po matczynemu'. Nie miałam siły wyjść z taksówki o własnych siłach. Byłam przemoczona i zmarznięta.

O mój Boże, co się stało? Dziewczyna natychmiast zerwała się ze swojego miejsca i podbiegła do mnie z kocem. Nie jestem pewna, czy wyglądałam na w pełni trzeźwą nawet się tak nie czułam, mimo że najbardziej procentowym napojem, który wypiłam, był gazowany napój pomarańczowy.

Potem ci wyjaśnię. Jest w szoku.

Z tobą wszystko dobrze?

Radzę sobie. Wzruszył ramionami. Gales spojrzała na niego, a potem podała mi dłonie, prowadząc do łazienki. Chwilowo wydawała się chyba bardziej zaaferowana i przerażona niż ja.

Bierz, co chcesz, nie krępuj się. Stanęła na palcach, zdejmując z półki biały koszyczek i wyjmując z niego zapakowaną fabrycznie szczoteczkę. Przyniosę ci piżamę, kochana. Śpisz w spodniach czy w koszuli?

Usiadłam na zamkniętej klapie toalety i schowałam twarz w dłoniach. Powinnam się ogarnąć.

Obojętne. Przynieś, co ci wpadnie w ręce.

Gales wyszła z łazienki, zostawiając szeroko otwarte drzwi było strasznie duszno. Lustro nad umywalką było zaparowane, a na półeczce pod nim stały dwie kosmetyczki, mydło w płynie i kubek ze szczoteczkami do zębów. Ich matka była modnisią, a modowe magazyny leżały nawet na koszu na brudną bieliznę.

Nie zamykaj zamka. Złożyła ręce jak do modlitwy, a potem skierowała się do drzwi. A jakbyś czegoś chciała, to krzycz.

Zdjęłam z siebie bluzę, szorty i kolorowy kostium kąpielowy dopiero wtedy dotarło do mnie, że moje majtki prawdopodobnie leżą w taksówce albo na podjeździe Melanie.

Wszystkie kosmetyki w ich domu pachniały podobnie czymś pomiędzy męskimi perfumami a szamponem dla dzieci. Być może ich matka miała coś przyjemniejszego, ale przeszukiwanie jej rzeczy byłoby już ponad standardy.

Owinęłam się błękitnym, szorstkim ręcznikiem i spojrzałam w zaparowane lustro. Mogło być gorzej, ostatecznie nie wyglądałam tak źle, jak spodziewałabym się po świadku samobójstwa ale dalej drżałam, chociaż przestałam niekontrolowanie płakać.

Dostałam dwa odgrzane kawałki pizzy z szynką i szklankę soku pomarańczowego zjadłam je w błyskawicznym tempie, a potem położyłam na kanapie i zasnęłam.

***

Obudziłam się koło ósmej rano mój telefon leżał na szafce, obok mojego plecaka. Ktoś przykrył mnie kołdrą i przyniósł kilka poduszek pod głowę. Kanapa w ich domu była zaskakująco wygodna, może nawet wygodniejsza niż moje łóżko.

Spojrzałam na wyświetlacz. Bateria trzymała się całkiem nieźle trzydzieści procent było prawdziwym luksusem zwłaszcza, że o tak wczesnej godzinie, miałam już kilka nieodebranych wiadomości. Z ulgą stwierdziłam, że wiadomość o aferze jeszcze nie dotarła do mojej mamy. Calissa wysłała mi kilka esemesów, ale nie było w nich nic ważnego mimo to wysłałam jej kilka zdań, żeby dać znać, że wszystko w porządku.

Steve wysłał mi serduszko na dobranoc. Odpisałabym mu, ale na pewno nie wyciszył dzwonka, a nie chciałam go budzić.

Jak się czujesz? Martwiłem się o ciebie. W końcu odebrałaś, Scarlett stwierdził z wyrzutem Tomas, kiedy tylko do niego zadzwoniłam. Przeciągnęłam się, ziewając cicho.

Spałam...

Zasnęłaś? Ja nie zmrużyłem oka przez całą noc...

Obudziłam cię? zapytałam. Dlaczego w ogóle próbowałam kontaktować się z ludźmi o ósmej rano w sobotę? Czy to w ogóle miało sens?

Nie, co ty. Właśnie miałem iść na śniadanie. Ziewnął. Chyba muszę kończyć, rodzice się niecierpliwią. Wiesz jacy są... Jakbym im miała uciekać ta modlitwa. Pa.

Jego rodzice byli naprawdę miłymi ludźmi, którzy bardzo dbali i o syna, i o karierę, i o swój związek, i o dom. Nie miałam czego im zarzucić może oprócz niemal fanatycznej wiary. Cóż Tomas nie wydawał się specjalnie narzekać.

Już wstałaś? Gales uśmiechnęła się, podchodząc do jednej z kuchennych szafek i wyciągając sobie miskę. Co jesz na śniadanie? Płatki, kanapki, może jajka?

Daj mi cokolwiek, to nie gra roli.

No co ty, jesteś gościem! Oparła się o blat i pochyliła w moją stronę. Zjemy to, na co masz ochotę. Nie krępuj się.

Gales, ja naprawdę... Zjem cokolwiek. Podrapałam się po karku. Nie zamierzałam narzucać im swoich nawyków żywieniowych zwłaszcza, że nie była moją służącą. Oczywiście, była bardzo miła, ale jej gościnność mnie przytłaczała.

No dobra. To zrobię jajecznicę, okey? Uśmiechnęła się, otwierając lodówkę. Twój telefon dzwoni.

Mama. Wzięłam głęboki wdech, przygotowując w głowie wiarygodną wersję zdarzeń wróciłam do domu koło pierwszej; nic nie piłam na imprezie; Melanie okazała się bardzo sympatyczna, ale nie miałyśmy okazji za dużo pogadać; świetnie się bawiłam; wstałam dosłownie przed chwilką i właśnie chciałam myć zęby.

Halo?

Scarlett, wszystko w porządku? zapytała. Nie musisz odpowiadać, już wszystko wiem, kochanie. Tak mi przykro, że musiałaś być świadkiem tego wszystkiego.

Trzymam się powiedziałam zaskoczona. Cholera, liczyłam, że lokalne gazety zabiorą ze sobą tę tajemnice do grobu, zanim wróci do domu z delegacji.

Kamień z serca. Dajesz sobie radę? Jadłaś śniadanie?

Jeszcze nie, Gales właśnie gotuje oznajmiłam, patrząc jak rozbija jajka do jednej z ceramicznych misek. Wyglądała jak milion dolarów nawet robiąca jajecznicę, ubrana w piżamę od czasu pierwszego występu, jaki miałam okazję zobaczyć, widziałam w niej tylko baletnicę w pięknej, białej paczce.

Postanowiłam, że wrócę do domu wcześniej. Nie mogę poświęcać

Terry był jej psychoanalitykiem spotkali się raz na dwa tygodnie, żeby porozmawiać o problemach w pracy mamy, rodzinie, życiu i rozliczeniach podatkowych. Był wysokim facetem w szarej marynarce, miał ładną brodę i trzeba facetowi przyznać był cholernie charyzmatyczny.

Zwolniłam się z delegacji, właśnie wracam do domu. Potrzebujesz czegoś?

Nie trzeba. Nie mówiłaś, że to bardzo ważny wyjazd?

Będzie następny, ważny czy nie. Nic nie jest ważniejsze niż rodzina stwierdziła z taką determinacją, że nie miałam odwagi się sprzeciwić. Poza tym cieszyłam się! W końcu miałam okazję spędzić z nią trochę czasu.

To ja będę leciała, wiesz?

Nawet nie zjesz? Dziewczyna podniosła głowę znad patelni.

Podziękuję. Wypiorę i oddam w szkole. Wskazałam na piżamę. Przebrałam się w jeszcze odrobinę wilgotny i pachnący chlorem kostium i pogniecione ciuchy, po czym wypadłam z domu, trzaskając drzwiami.

5 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział
    To musiało być okropne widząc śmierć jakiejś dziewczyny
    Wyobrażając to sobie już jest okropne, a co dopiero być świadkiem tego
    Naprawdę świetny rozdział i czekam na next
    Zapraszam do mnie www.magic-love-leonetta.com
    Buziaczki :**

    Patty;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholernie mi się podoba to, co właśnie przeczytałam *.*
    Napięcie jest idealne porcjowane. Nie wiem, czy to celowy zabieg, ale cały czas czuć wzrost, po czym spadek, znowu wzrost i znowu spadek. Dzięki temu nie można stracić zainteresowania tekstem - cały czas nie wiadomo, co się zaraz stanie. :)
    Opisy są spójne, w jednym stylu. Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że nawet te, mówiące o codzienności mają w sobie zawartą nutę tajemnicy ;) w każdym razie takie były moje odczucia, podczas czytania.
    Bohaterowie mi się podobają wszyscy (to nowość xd). Calissa wydaje się nieco pusta, ale to nie ujmuje jej uroku. Widać, że jest dobrą koleżanką.
    Steve powiedziałabym, że jest 'szybki' w tych sprawach.
    Megan miała dobry gust, jeśli chodzi o włosy ;_;
    A Scarlett, jeszcze nie do końca wiem, czego mogę się po niej spodziewać. Zdaje się być emocjonalna i nietypowa (nietypowa, jako człowiek. Brakuje mi lepszego określenia, ale mam nadzieję, że wiadomo o co mi chodzi :']).
    Czekam więc z niecierpliwością, jak akcja rozwinie się z kolejnymi rozdziałami.
    Pozdrawiam gorąco,
    Poss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, aby były momenty, w których niby wszystko jest w porządku, ale i tak wiesz, że zaraz coś się stanie. Taki brakujący element. Poza tym osobiście uważam, że bez takich luźnych scen po prostu trudno nawiązać więź z bohaterem i nie widzi siè, że jest człowiekiem. No i trzeba też trochę kombinować z wprowadzeniem postaci, co jest trudniejsze, kiedy bohsterka nie jest 'nowa'.
      Tak, Calissa jest pustawa - jest modnisią, gimbusem i ocenia ludzi. Nie mogę tworzyć samych wybitnie przyjaznych, ratujących małe kotki bohaterów o czystym sercu. To po prostu się nie uda i cieszę się, że to rozumiesz ;)
      Dziękuję za sliczny komentarz i lecę się odwdzięczyć, jesli masz blog^^

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
    Po szczegóły zapraszam tutaj

    OdpowiedzUsuń